Oświadczenie Dyrektora Muzeum Stutthof w Sztutowie Piotra Tarnowskiego.
„ (…) Świat zachorował. Dziś rozsądek i odpowiedzialność nakazują podjąć wszelkie możliwe środki, by owa choroba ustąpiła. 75 lat temu świat również chorował. Jednym z objawów były dymiące kominy krematoriów, również w miejscu wówczas nazywanym Konzentrationslager Stutthof. Tu w imię opętańczej ideologii oddały życie tysiące ludzi, a Ci którzy przeżyli wyszli poranieni niewyobrażalnym cierpieniem. 9 maja, jak co roku mieliśmy przybyć pod Pomnik Walki i Męczeństwa by upamiętnić tych, którzy doświadczyli w tym miejscu niepojętego dla innych zła. Spotykać się w obecności Świadków Historii, ich Rodzin
i innych, którzy przybywają by zrozumieć Stutthof. …”
Nasza delegacja szkoły też co roku uczestniczyła w obchodach w Muzeum Stutthof. Niestety w tym roku nie będzie to możliwe, ale myślą i pamięcią jesteśmy w tym dniu razem ze Świadkami Historii. Polecamy też specjalny projekt społeczno – multimedialny #Stutthof75, w którym każdy może wziąć udział (informacja już jest na naszej stronie szkoły).
W Mikoszewie warto odwiedzić miejsce pamięci nad Wisłą, przy promie.
Sztutowo, Mikoszewo, Świbno, Cedry Małe, Cedry Wielkie, Pruszcz Gdański, Kolbudy… - tak przebiegała trasa pierwszej ewakuacji więźniów z hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof. Trasa tragicznego marszu śmierci. W styczniu 1945r. ożyła w sercach więźniów nadzieja na wyzwolenie, lecz nikt z nich nie przewidywał, że skutki będą tak przerażające. Ustawieni
w pięciu kolumnach, głodni i słabi, zmuszeni byli iść wiele kilometrów dziennie. Mimo tego, że w każdej kolumnie maszerowały tysiące więźniów, to dla każdego była to samotna droga i walka o własne życie. Wielu z nich nigdy nie dotarła do celu. Podobną nadzieją musieli żyć ci, których w kwietniu 1945r. na mocy rozkazu o ewakuacji wyprowadzono poza mury obozowe. Pognano ich pospiesznie w kierunku zachodnim, aby zdążyć przed zbliżającą się armią radziecką.
W tych ostatnich dniach kwietnia w „rejs śmierci” wyruszyło ok. 4,4 tys. więźniów Stutthofu.
Gdy piechotą lub ściśnięci w wagonach kolejki wąskotorowej dotarli do Wisły w Mikoszewie (ówczesnym Nickelswalde), załadowano ich na barki, które miały drogą morską dowieźć ich na terytorium III Rzeszy. Załadunek odbywał się w strasznym pośpiechu. Najsłabsi więźniowie nie mogli przejść po wąskich kładkach i wpadali do wody, skąd nikt nie próbował ich wyciągnąć. Ich ciała znalazły w wodzie swój grób.
Tylko połowa więźniów ewakuowanych drogą morską przeżyła rejs. Wielu z nich zmarło już po wyzwoleniu.
Hołdem dla tych, którzy ponieśli tak tragiczną śmierć, jest stojący nad brzegiem Wisły kamień. Symbol szacunku i jednocześnie podziwu dla wszystkich więźniów ewakuowanych w 1945 roku. Ciężko sobie wyobrazić, jakim trudom musieli sprostać i jak wielka musiała być ich wola walki. Większość z nich nie doczekała się swojego grobu. To miejsce to grób ich wszystkich.
8 maja 1997 roku Szkoła w Mikoszewie, zważając na historię, jaką mieści on w sobie, przyjęła obelisk jako zabytek szkolny. Od tego czasu naszym obowiązkiem jest opieka nad nim i pielęgnowanie jego wartości historycznych. My uczniowie, jako mieszkańcy miejsca tych okrutnych zdarzeń, często mijamy ten pomnik, spacerujemy trasą, która dla wielu była ostatnią w życiu. Mikoszewski obelisk stanowi miejsce pamięci.
Nadesłała: J. Czubińska